fbpx Prof. Wojciech Tylmann – geograf, podróżnik, bluesman | Uniwersytet Gdański - University of Gdańsk

Jesteś tutaj

Prof. Wojciech Tylmann – geograf, podróżnik, bluesman

Prof. Wojciech Tylmann – geograf, podróżnik, bluesman

Wydział Oceanografii i Geografii
Prof. Wojciech Tylmann
Jakie względy zaważyły na tym, że wybrał Pan  nauki geograficzne?

Kończyłem liceum w latach 90-tych i to nie były jeszcze czasy gdy młodzi ludzie planowali swoją przyszłość daleko w przód. Zawsze interesowałem się geografią, to był przyjemny przedmiot w liceum, interesowały mnie podróże i to było moją główną motywacją. Nigdy nie planowałem, że zostanę pracownikiem naukowym w tej dziedzinie. Chciałem pójść na studia, które będą mnie ciekawiły.

Wywiad

Posłuchaj wywiadu audio
Przeczytaj cały wywiad
Jakie względy zaważyły na tym, że wybrał Pan  nauki geograficzne?
 
Myślę, że tu nieco rozczaruję Pana i czytelników. Kończyłem liceum w latach 90-tych i to nie były jeszcze czasy gdy młodzi ludzie planowali swoją przyszłość daleko w przód. Ja pochodzę z niewielkiego miasta i po ukończeniu liceum trzeba było pójść gdzieś na studia, aby nie trafić chociażby do wojska. Zawsze interesowałem się geografią, to był przyjemny przedmiot w liceum, interesowały mnie podróże i to było moją główną motywacją. Nigdy nie planowałem, że zostanę pracownikiem naukowym w tej dziedzinie. Chciałem pójść na studia, które będą mnie ciekawiły. Już na samych studiach  o wyborze specjalizacji zadecydował przypadek. W momencie kiedy musiałem wybrać specjalizację, chciałem wybrać geomorfologię, ale okazało się to niemożliwe, nie otwarto seminarium magisterskiego z tej specjalizacji i musiałem wybrać coś w zastępstwie. Wybrałem limnologię, czyli naukę o jeziorach i przez następne trzy lata studiowałem tą tematykę. Po czym okazało się, że nie bardzo jest możliwość abym robił doktorat z limnologii, ale za to pojawiła się możliwość na geomorfologii, więc wskoczyłem na geomorfologię. Uważam jednak, że była to najlepsza rzecz, która mogła mi się przydarzyć. W ramach pracy magisterskiej realizowałem  rzeczy nieco inne niż teraz, ale jednak powiązane gdyż pracując w Katedrze Geomorfologii i Geologii Czwartorzędu też zajmuję się jeziorami. Z tym, że badam osady jeziorne zaś podczas specjalizacji z limnologii zajmowałem się procesami zachodzącymi w wodzie jeziornej.
 
Jest Pan zaangażowany w Projekt Climpol, proszę o nim opowiedzieć
 
Głównym przedmiotem mojej działalności  i osób, które ze mną współpracują są zmiany klimatu. Muszę jednak  podkreślić, że nie jestem klimatologiem. Osoby badające osady jeziorne też zajmują się zmianami klimatu, ale w odległej przeszłości. Siłą rzeczy my nie pracujemy na danych pomiarowych w sensie na przykład pomiaru temperatury tylko staramy się zrekonstruować to, jaka było temperatura 500, 1000 lat temu, na podstawie wskaźników zachowanych w osadach jeziornych. Jednak współpraca z klimatologiami jest niezbędna, wzajemnie się uzupełniamy w naszych badaniach. Projekt Climpol ma już kilka lat, udało mi się nawiązać współpracę z prof. Martinem Grosjeanem ze Szwajcarii, który w zasadzie zaproponował mi współpracę w takim kierunku. Wspólnie napisaliśmy projekt  w ramach Polsko-Szwajcarskiego Programu Badawczego i udało się ten projekt uzyskać. Od 2011 roku wspólnie pracujemy w gronie ponad 20 osób z pięciu ośrodków naukowych w Polsce i z Uniwersytetu w Bernie. W tej chwili jesteśmy przy końcu tego projektu, wykonaliśmy wszystkie prace laboratoryjne, analityczne, ostatnie kilka miesięcy projektu, które są przed nami poświęcone będzie głównie na pisanie publikacji. Jako efekt powstanie rekonstrukcja zmian temperatury powietrza w północno-wschodniej Polsce za ostatnich 1000 lat. Muszę powiedzieć, że była to fascynująca praca, głównie dlatego, że był to duży zespół zróżnicowanych osób. Mieliśmy w zespole geografów, geologów, klimatologów, fizyków, a nawet historyków.  Łączenie informacji z tak różnych dziedzin wiedzy jest fascynującym zajęciem, choć trudnym. Trzeba zdawać sobie sprawę, że w tych rekonstrukcjach, nie wszystko udaje się dokładnie odtworzyć i zawsze jest ten pierwiastek niepewności. Są to rzeczy w dużej mierze nieweryfikowalne, nie sposób sprawdzić tego co my otrzymamy w jakiś inny sposób, który dałby jednoznaczną odpowiedź. Ostatnio udało mi się pozyskać nowy projekt z NCN-u, zatytułowany jest Climpol-2K chodzi w nim o to, aby przedłużyć rekonstrukcję taqk, żeby obejmowała 2000 lat. W ostatnich latach okres 2 tysięcy lat stał się takim standardowym okresem do analiz długookresowej zmienności  klimatu i do modelowania tego co się będzie działo z klimatem w przyszłości. Nowy projekt potrwa 3 lata. Mamy nadzieję że nasza rekonstrukcja dla północnej Polski będzie czymś unikalnym i docenianym również za granica ponieważ z naszego obszaru nie ma tego typu opracowań.
 
Jak na podstawie osadów dennych można wnioskować o panującym klimacie?
 
Na dnie każdego jeziora gromadzą się osady, powstają z obumarłych szczątków organizmów wodnych oraz z tego co do jeziora dopływa z jego zlewni. To wszystko z kolumny wody powoli opada na dno i w ten sposób przyrasta nam warstwa osadu. Jeśli jesteśmy w stanie pobrać w nienaruszonym stanie ten osad z dna jeziora, a robimy to za pomocą specjalnych próbników, które się wbija w dno jeziora i wyciąga kolumnę osadu zwaną rdzeniem, to mamy w tym rdzeniu kompletny zapis tego jak osady odkładały się w czasie. W osadach zachowują się szczątki różnych organizmów, które żyły w jeziorze w momencie kiedy osad się tworzył. Jest wielka różnorodność takich organizmów, ale część ma znaczenie wskaźnikowe. Możemy w osadach odnaleźć pyłki roślin i na podstawie częstości występowania tych pyłków możemy odtworzyć jaka szata roślinna była wokół jeziora. Mamy organizmy, które są niezwykle wrażliwe na temperaturę i żyją tylko w ściśle określonym zakresie termicznym, więc jak zmienia się skład gatunkowy tych organizmów w osadach to wiemy, że zmieniała się również temperatura. Musimy też dokładnie znać wiek osadu żeby stwierdzić kiedy te zmiany następowały. Na określenie wieku osadów są różne metody, natomiast  my pracujemy na osadach rocznie laminowanych, czyli takich w których zachowane są warstwowania rocznych przyrostów. To jest bardzo podobne do słojów drzew. Jeżeli w rdzeniu osadów mamy zachowane laminy, czyli te przyrosty roczne, to wówczas licząc je możemy określać wiek bardzo dokładnie w każdym punkcie naszego rdzenia. W projekcie Climpol pobieraliśmy około czterometrowej długości rdzeń osadu, policzyliśmy wszystkie przyrosty roczne i okazało się, że mamy ich troszkę więcej niż tysiąc. Badając próbki z każdego z tych przyrostów jesteśmy w stanie określić warunki jakie panowały w tym konkretnym roku.
 
Co można powiedzieć o naszym klimacie sprzed 1000 lat?
 
Oczywiście analiza próbek da nam konkretną liczbę, uzyskamy więc jakąś zrekonstruowaną temperaturę, na przykład 15 stopni Celsjusza. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę z tego, że te obliczenia są obarczone pewną niepewnością i musimy te wyniki traktować nie w sensie dosłownym. Raczej staramy się analizować zmienność uzyskiwanych wartości czyli wykreślając sobie zmiany temperatury w ciągu kilkuset lat, widzimy pewne okresy, w których było wyraźnie cieplej i pewne okresy, w których było wyraźnie chłodniej. Chociaż posługujemy się konkretnymi wartościami, to radziłbym nie interpretować ich dosłownie np. wybierać jeden konkretny rok i sprawdzać jaka konkretnie temperature wówczas była. To może być złudne. Natomiast ewidentnie mieliśmy do czynienia ze zmianami temperatury i to znacznymi, co daje się zaobserwować śledząc zmienność dłogookresową. W ciągu ostatniego tysiąclecia udaje nam się zidentyfikować przede wszystkim to, że ostatnie 100 – 150 lat to jest okres systematycznego wzrostu temperatury, a ostatnie kilkadziesiąt lat to okres najcieplejszy w ciągu ostatniego tysiąclecia. Ten okres globalnego ocieplenia był poprzedzony długim okresem dość chłodnym, nazywanym wręcz małą epoka lodową. Wówczas przez kilkaset lat temperatury były zdecydowanie niższe, zwłaszcza zimy były zdecydowanie bardziej mroźne. Natomiast na początku tysiąclecia, w okolicach roku 1100, 1200, mieliśmy do czynienia z tzw. średniowiecznym optimum klimatycznym. Był to okres stosunkowo ciepły, choć oczywiście nie tak ciepły jak teraz. Warto sobie uświadomić, że wiele wydarzeń historycznych: migracje ludności, wojny, konflikty, epidemie, miało swoje podłoże  w zmianach klimatu. To klimat w tamtym czasie wymuszał to co działo się w społeczeństwie w o wiele większym stopniu niż obecnie, ponieważ teraz potrafimy sobie lepiej radzić z niekorzystnymi warunkami klimatycznymi. Rekonstrukcje zmian klimatu jak nasza już były wykonywane wielokrotnie, najbardziej wiarygodne są te wykonywane z rdzeni lodowych ponieważ one nam dają obraz globalnych zmian. Wiemy więc mniej więcej jak zmieniała się temperatura na Ziemi w ostatnim tysiącleciu. Wiadomo jednak również, że zmiany te były przestrzennie zróżnicowane i analizy lokalne są bardzo ważne. Jeżeli spojrzeć na ostatnie dwa tysiące lat jako całość, to mamy do czynienia z długotrwałym procesem ochładzającym, związanym ze schyłkiem holocenu. Po długim okresie zlodowacenia, jakieś 11 i pół tysiąca lat temu  nastąpiło ocieplenie czyli rozpoczął się interglacjał, który nazywamy holocenem.  Z dłuższej perspektywy czasowej, którą znamy z rdzeni lodowych i z rdzeni osadów oceanicznych wiemy, że interglacjały zazwyczaj trwały od 10 do kilkunastu tysięcy lat. Jesteśmy więc u schyłku tego naszego interglacjału. Problemem jest to, że ten trend ochładzający został dość brutalnie załamany w ostatnich 100- 150 latach, kiedy tendencja się wyraźnie odwróciła najprawdopodobniej w wyniku działalności człowieka. To wszystko jest bardzo ważne w kontekście przyszłych zmian. Żeby realistycznie ocenić przyszłość musimy znać przeszłość i ograniczenie tej przeszłości do kilkudziesięciu czy 150, 200, 250  lat z których mamy dane pomiarowe w dość istotny sposób może wpłynąć na nasze niewłaściwe postrzeganie zmian, które doświadczamy obecnie. Im dłuższą perspektywę czasową zmian będziemy mieli, tym w lepszym kontekście jesteśmy w stanie umiejscowić dzisiejszą sytuację i to co będzie się działo w przyszłości.
 
Co Pan może powiedzieć osobom, które chciałyby studiować geografię?
 
Osoby, które zgłaszają się na studia geograficzne mają dość mylne a wywodzące się z liceum pojęcie o geografii i zderzają się z zupełnie inną rzeczywistością. Nie dla wszystkich jest to przyjemne. Geografia uprawiana na poziomie studiów jest trochę inna i nie polega na oglądaniu map. Trzeba sobie uświadomić, że dzieli się ona na wiele dziedzin szczegółowych. Generalnie, mamy geografię człowieka, czyli taką, która zajmuje się działalnością człowieka i wszystkimi procesami z tym związanymi oraz geografię fizyczną, czyli taką, która zajmuje się środowiskiem przyrodniczym. Student musi wybrać, która z tych dziedzin będzie się zajmował. Uważam jednak, że są to fantastyczne studia. Unikalną ich cechą, jest to, że oprócz zwykłych zajęć (wykładów, ćwiczeń) mamy zajęcia laboratoryjne i zajęcia terenowe. To jest jeden z elementów studiów, który ja wspominam najmilej i  chyba to odczucie się wśród studentów  nie zmienia przez lata. Sytuacja, w której cała grupa studentów wyjeżdża w dane miejsce i musi tam dokonać pomiarów i obserwacji powoduje, że są to studia ciekawe i różnorodne. Nie jest to praca monotonna i to może być 5 lat bardzo ciekawych studiów.
 
Ma Pan czas na hobby?
 
Łapię się na tym, że obserwuję znajomych, którzy uprawiają coś co można by nazwać hobby. Biegają na orientację, na przykład, a  ja nie mam na to czasu. Faktycznie dosyć dużo czasu zajmuje mi praca, ale też daje  mi to dużo przyjemności. Sam siebie często przyłapuję na tym, że ze swojej woli, w wolnym czasie, w domu zabieram się za pracę, bo sprawia mi to przyjemność. Ale oczywiście nie tylko samą pracą żyję. W czasie studiów bardzo dużo podróżowałem z moją przyszłą żoną i przyjaciółmi i to jest coś, co we mnie cały czas siedzi. Odbyliśmy kilka wyjazdów w Himalaje między innymi. Moim marzeniem jest, aby znów tam pojechać i nawet to marzenie przybiera trochę realniejsze kształty. W zeszłym roku miało już dojść do wyjazdu, ale niestety okazało się, że zorganizowanie wyjazdu, który trwa miesiąc dla osób, z których każda ma swoje obowiązki to nie jest taka prosta rzecz. Nie udało się w tamtym roku, przełożyliśmy plany na ten rok i mam nadzieję, że się nam uda. Podróżowanie to jest coś co zawsze było moją pasją, zresztą ta praca daje też kapitalne możliwości jeżeli chodzi o  podróżowanie. W tym roku na przykład w ramach współpracy z moimi kolegami ze Szwajcarii wybieramy się do Ekwadoru. Będziemy  badać tamtejsze jeziora w parku narodowym El Cajas, co, abstrahując od kontekstu badawczego, będzie samo w sobie niesamowitym przedsięwzięciem. Z takich bardziej stacjonarnych zajęć to uwielbiam słuchać muzyki. Sam grałem na gitarze w liceum i na początku studiów. Cały czas noszę się z zamiarem odświeżenia tych umiejętności i zagrania kiedyś w jakieś kapeli bluesowej.
 
Rozmawiał Krzysztof Klinkosz
Foto: Piotr Pędziszewski
Prof. Wojciech TylmannProf. Wojciech TylmannProf. Wojciech Tylmann