fbpx Maciej Mańko student Wydziału Oceanografii i Geografii, specjalista od meduz, zapalony nurek | Uniwersytet Gdański - University of Gdańsk

Jesteś tutaj

Maciej Mańko student Wydziału Oceanografii i Geografii, specjalista od meduz, zapalony nurek

Maciej Mańko student Wydziału Oceanografii i Geografii, specjalista od meduz, zapalony nurek

Wydział Oceanografii i Geografii
Maciej Mańko
Dewizą UG jest  łacińskie: „In Mari via Tua”, skąd u Pana ta pasja do „morskiego” kierunku studiów na uczelni?
 
Historia jest dość złożona, pochodzę spod Lublina, ze Świdnika, a tam raczej latają niż pływają. Całe życie wybierałem się na medycynę i taki miałem początkowo plan. Pomysł na oceanografię narodził się w liceum, tam usłyszałem o tym kierunku. Przyjechałem do Gdańska, aby zobaczyć jak to tak naprawdę wygląda i stwierdziłem że jest to coś dla mnie.

 

Wywiad

Posłuchaj wywiadu audio
Przeczytaj cały wywiad

Maciej Mańko student Wydziału Oceanografii i Geografii, specjalista od meduz, zapalony nurek

Jestem nieco nawet zszokowany, że zostałem wybrany do tego przedsięwzięcia. Jestem studentem studiów magisterskich, na pierwszym roku, mieszkam i żyję w Gdyni, z którą związany jestem już od 4 lat.
 
Dewizą UG jest  łacińskie: „In Mari via Tua”, skąd u Pana ta pasja do „morskiego” kierunku studiów na uczelni?
 
Historia jest dość złożona, pochodzę spod Lublina, ze Świdnika, a tam raczej latają niż pływają. Całe życie wybierałem się na medycynę i taki miałem początkowo plan. Pomysł na oceanografię narodził się w liceum, tam usłyszałem o tym kierunku. Przyjechałem do Gdańska, aby zobaczyć jak to tak naprawdę wygląda i stwierdziłem że jest to coś dla mnie. Rozpocząłem studia, ale pierwszy rok był dla mnie takim rokiem kryzysowym, nie dowiedziałem się zbyt wielu nowych rzeczy i zastanawiałem się nad zmianą studiów na coś innego. Na szczęście trafiłem na kilka fajnych osób, które wskazały mi ciekawą drogę, którą można podążać i teraz wiem, że oceanografia to był dobry wybór.
 
Jakie osoby miały największy wpływ na pańskie losy na studiach?
 
Tych mentorów było wielu, wszystko zaczęło się od koła naukowego, tam poznałem Bartka Jeżaka, obecnie doktoranta w Zakładzie Badań Planktonu Morskiego. To on wskazał mi adiunktów, którzy zajmują się galaretowatym zooplanktonem, czyli na przykład meduzami, na UG. Była to dr Anna Panasiuk - Chodnicka, która obecnie jest na Antarktydzie, gdzie prowadzi tam swoje badania. Jak już wdrożyłem się w pracę w Zakładzie Badań Planktonu Morskiego to pojawiło się wiele serdecznych osób, które pomagały mi na różnych etapach badań.
 
Czym zajmował się Pan w czasie licencjatu?
 
W czasie licencjatu badałem skorupiaki, które żyją na różnych galaretowatych organizmach w Morzu Czerwonym. To też ciekawa historia. Udało mi się wyjechać na konferencję do Izraela i tam pobrałem próbki, które badałem już tu na UG. Stąd pomysł na licencjat, dość ciekawa praca, bo dość rzadko ktoś zajmuje się tymi galaretowatymi stworzeniami.
 
Oprócz pracy nad galaretowatym zooplanktonem, zaangażowany jest pan w szereg innych projektów.
 
Przede wszystkim to projekty nie ściśle naukowe a popularyzatorskie, byłem jednym z kilku koordynatorów i organizatorów projektu „Cztery Pory Bałtyku”. Dotyczył on edukacji młodzieży z Trójmiasta na temat zmienności sezonowej Bałtyku. Przyjęliśmy grupę 120 licealistów, z którymi spotykaliśmy się w każdej z pór roku. Prezentowaliśmy im podstawowe ćwiczenia z badań morza z różnych dziedzin: biologii, fizyki, chemii czy geologii. Prowadziliśmy wykłady tematyczne. Projekt „Refulacja” był już bardziej naukowy, podjęliśmy się próby wykonania ekspertyzy refulatu czyli piasku odłożonego przy Klifie  Orłowskim na miejscu piasku zabranego przez morze. Ostatni projekt: „Kurs nurkowy”  jest najmniej naukowy. Wspólnie z osobami z koła naukowego stwierdziliśmy, że dobry oceanograf musi umieć nurkować i nawiązaliśmy współpracę ze szkołą nurkową która prowadziła dla nas kursy.
 
Po studiach magisterskich zamierza Pan zostać na uczelni?
 
Myślę że podjąłem już wcześniej decyzję, że pozostanę w nauce, ciężko jest być biologiem morza i zajmować się czymś praktycznym, mającym przełożenie na gospodarkę w sposób bezpośredni tym bardziej, że zajmuję się planktonem, który ma duże znaczenie dla biologów morza, ale małe znaczenie dla gospodarki. Teraz razem z dr Agatą Weydmann tworzę aplikację do Diamentowego Grantu i jeżeli uda się go uzyskać to zostanę od razu na III stopniu studiów, a jeżeli nie, to będę się rekrutował indywidualnie na ten trzeci stopień. Później zobaczymy, na pewno nadal chcę badać meduzy i inne galaretowate organizmy.
 
Zdążył Pan już częściowo zdradzić, że Pańskim hobby jest nurkowanie
 
Nurkowanie zaczęło się już w gimnazjum, teraz chciałem zarazić tą pasją innych studentów, myślę, że nurkowanie jest najważniejszym hobby w moim życiu, ale jest to dość czasochłonne zajęcie. Można nurkować w Bałtyku, ale jeśli szuka się większych wrażeń wiąże się to z tym, ze trzeba mieć na to czas i pieniądze. Na studiach o to ciężko. Wszytko można jednak ze sobą pogodzić. Kluczem do tego są znajomi, którzy są wyrozumiali, którzy potrafią zrozumieć, że kiedy ja coś piszę, ciężko mi jest wyjść z nimi, ale są wyrozumiali i czasem spotykamy się w bardziej niekonwencjonalnych godzinach. Mam  uprawienia do nurkowania na 30 m. Więc ta głębokość jest tą graniczną, na którą schodziłem do tej pory, mam jednak w planach zdobycie dalszych uprawnień. Najczęściej nurkowałem w jeziorach, więc na 30 metrach nie widać nić nic albo tylko to, co się oświetli latarką . Polskie jeziora są bardzo niedoceniane. Strefa brzegowa jest świetna, ale  nie wszyscy wiedzą, że pod wodą można spotkać całkiem interesującą bioróżnorodność. Jeśli chodzi o morza to te 30 metrów daje okazję do zobaczenia raf koralowych, różnych organizmów, nie tylko niewielkich rybek, myślę, że warto nurkować i zapraszam wszystkich.
 
Rozmawiał Krzysztof Klinkosz
Foto: Piotr Pędziszewski
Maciej MańkoMaciej MańkoMaciej MańkoMaciej MańkoMaciej MańkoMaciej Mańko