fbpx Prof. dr hab. Grzegorz Węgrzyn, Prorektor UG ds. Nauki, wybitny biolog molekularny m.in. twórca leku na chorobę Sanfilippo | Uniwersytet Gdański - University of Gdańsk

Jesteś tutaj

Prof. dr hab. Grzegorz Węgrzyn, Prorektor UG ds. Nauki, wybitny biolog molekularny m.in. twórca leku na chorobę Sanfilippo

Prof. dr hab. Grzegorz Węgrzyn, Prorektor UG ds. Nauki, wybitny biolog molekularny m.in. twórca leku na chorobę Sanfilippo

Wydział Biologii
Prof. dr hab Grzegorz Węgrzyn
Skąd wzięło się Pana zainteresowanie biologią?
 
Biologia interesowała mnie już o wiele wcześniej, jeszcze przed studiami. Już w szkole podstawowej uczęszczałem na zajęcia koła biologicznego, hodowałem rozmaite zwierzęta rybki, chomiki, świnki morskie itp.

Wywiad

Posłuchaj wywiadu audio
Przeczytaj cały wywiad
Skąd wzięło się Pana zainteresowanie biologią?
 
Biologia interesowała mnie już o wiele wcześniej, jeszcze przed studiami. Już w szkole podstawowej uczęszczałem na zajęcia koła biologicznego, hodowałem rozmaite zwierzęta rybki, chomiki, świnki morskie itp. W liceum też byłem w klasie biologiczno-chemicznej więc te zainteresowania były kontynuowane. Startowałem w olimpiadach biologicznych. Podjęcie studiów to naturalna kontynuacja tych zainteresowań. Dlaczego Uniwersytet Gdański? To z przyczyn prozaicznych. Pamiętajmy, że były to lata gdzie mobilność była dużo mniejsza niż teraz, a  że mieszkałem w Gdańsku ten wybór był naturalny ze względu na to, że miałem gdzie żyć, gdzie mieszkać i wówczas było to bardzo istotne. Poniekąd też dlatego, że  identyfikowałem się z tym regionem.
 
Wybrał Pan specjalizację z biologii molekularnej, dziś rozwija się ona błyskawicznie, wówczas znajdowała się w zupełnie innym punkcie.
 
To zainteresowanie biologią molekularną kształtowało się stopniowo, natomiast myślę, że tu kluczową postacią, która przekonała mnie do tej specjalności był pan profesor Karol Taylor, mój przyszły opiekun pracy magisterskiej, promotor pracy doktorskiej. Po jego wykładach stwierdziłem, że to jest właśnie coś bardzo interesującego. Ponadto po egzaminie sam zaproponował mi specjalizację z biologii molekularnej, co z radością przyjąłem. Zadecydowała o tym: raz - charyzma profesora, dwa -  faktycznie biologia molekularna wydawała mi się czymś, co ma dużą przyszłość w biologii i tak to w tej chwili wygląda. Bez biologii molekularnej żadna specjalność biologii nie może się teraz rozwijać.
 
Skąd rodzi się idea, jak naukowiec „wpada” na genialne rozwiązanie?
 
Nie ma prostej odpowiedzi, tym bardziej w obecnych czasach, gdzie wymagana jest bardzo duża  specjalizacja, żeby móc robić badania na odpowiednim poziomie, bo w większości przypadków te  podstawowe informacje już mamy. Natomiast nasza wiedza szczegółowa jest jeszcze bardzo niekompletna. Często jest tak, że robiąc jakieś badania w temacie który się kontynuuje od wielu lat, nagle uzyskujemy wynik zaskakujący i który wskazuje na to, ze trzeba się zagłębić w procesach, których jeszcze nie badaliśmy i wtedy czytamy co jest znane o tych procesach i często jest tak, że chcąc wytłumaczyć wynik niespodziewany, który otrzymaliśmy dochodzimy do wniosku: „No tak, jeszcze nie wiemy tego, tego, tego i to trzeba zbadać”. Każdy wynik otwiera szereg nowych możliwości badawczych. Oczywiście jest też czasem tak, że zajmujemy się czymś kompletnie nowym dla nas. Na przykład poprzez jakieś nawiązanie współpracy, kiedy okazuje się, że nasz temat może być przydatny dla bardzo wydawałoby się odległej tematyki. Tak było w przypadku mojej grupy, kiedy ponad 10 lat temu rozpoczęliśmy badania z zakresu genetyki człowieka, kiedy zajmowaliśmy się głównie zagadnieniami genetyki bakterii i wirusów. Wejście w nową tematykę powoduje, że najpierw trzeba się zapoznać z tym co już wiadomo i tu często okazuje się, że są potężne luki w wiedzy i wtedy można wykorzystać nasze umiejętności, nasze informacje z innej specjalności biologicznej, która potrafi wnieść bardzo dużo do tej nowej dla nas specjalizacji.
 
Jest Pan zaangażowany w wiele projektów naukowych, znajduje Pan jeszcze czas na hobby?
 
Szczerze mówiąc to czasu praktycznie nie mam, chcąc pracować naukowo, pełniąc funkcję prorektora czy członka w innych organizacjach trzeba pracować od rana do nocy. Czasu na osobiste zainteresowania, coś dodatkowego - oczywiście nie mówię tu o czymś drobnym od czasu do czasu –już nie ma. Głównie zajmuję się rano organizacją nauki, a po południu i w nocy badaniami naukowymi.
 
Działalność naukowa to nie tylko godziny spędzone w laboratorium, to także możliwość obserwacji innych krajów, kultur.
 
Mam okazję uczestniczyć w bardzo wielu konferencjach i to w zasadzie na całym świecie. Oprócz wrażeń czysto naukowych, jest też okazja przyjrzeć się światu. Głównie na konferencji widzi się lotnisko, hotel i salę konferencyjną, ale czasem jest okazja aby 1, 2 dni poświęcić na poznanie danego kraju. A konferencje bywają w różnych krajach, począwszy od Europy na Australii, USA  czy Ameryce Południowej kończąc. Miałem okazję zobaczyć Argentynę, Brazylię Australię czy Chiny i często są to różne wrażenia. Każdy kraj ma swoją  specyfikę.
 
Chyba najbardziej zaskoczyły mnie Chiny, konkretnie Szanghaj. Pamiętam, że przyjechałem wieczorem, więc z lotniska wsiadłem w taksówkę i wiele tam nie było widać.  Rano obudziłem się w pokoju na trzydziestym którymś piętrze,  wyjrzałem przez okno i to co zobaczyłem to pięciopoziomowe autostrady, budynki takie, że w Nowym Jorku trudno o takie. Technika i nowoczesność czołowa na świecie natomiast zaskoczeniem było to, że kiedy spojrzałem w dół to dosłownie 50 metrów od tych luksusowych hoteli, bardzo nowoczesnych autostrad i pociągów jadących 400 km/h na poduszce magnetycznej, bieda taka, której nigdzie na świecie nie widziałem. Powiedzenie, że slumsy to jest w zasadzie nic. Całe mieszkanie składające się z jednej, otwartej na ulicę izdebki może mającej 5, 6 metrów kwadratowych. Ubikacje w postaci dziupli, gdzie wszystko wychodzi na ulicę. Skrajne ubóstwo dosłownie 50 m. od luksusu, przepychu i pełnej nowoczesności, taki kontrast widziałem tylko w Chinach.
 
Rozmawiał: Krzysztof Klinkosz
Zdjęcia: Piotr Pędziszewski
Prof. dr hab Grzegorz WęgrzynProf. dr hab Grzegorz WęgrzynProf. dr hab Grzegorz WęgrzynProf. dr hab Grzegorz Węgrzyn