Kasia, kierunek Informatyka i Ekonometria, Wydział Zarządzania, Aalborg Universitet w Danii, Studia - semestr zimowy 2018 / 2019
O wyjeździe na Erasmusa marzyłam już od liceum, kiedy pierwszy raz usłyszałam o programie. Od razu wymyśliłam, że chcę jechać właśnie do Danii. Zawsze podobał mi się panujący w tym kraju porządek, spokój, uśmiech na twarzy, spokojne życie w małym państwie. Parę lat później udało mi się zrealizować to marzenie. Tak się złożyło, że wyjechałam do niezbyt dużego miasta na północy Danii - Aalborga.
Na szczęście wszystkie wcześniejsze doświadczenia i wyobrażenia o tym miejscu się spełniły. Ludzie tam mieszkający są bardzo pomocni, życzliwi, wszyscy bardzo dobrze mówią po angielsku. Jedną z bardzo miłych form wyciągnięcia ręki do nowoprzybyłych, było zaproszenie na kolację z Duńczykami. Mieszkańcy, zupełnie niezwiązani z uczelnią, zapraszają młodych ludzi do domu na obiad. Razem z chłopakiem z Czech udaliśmy się do przemiłej rodziny, gdzie poza pyszną kolają, otrzymaliśmy prawdziwie przyjacielskie przywitanie, rozmowę, wymianę poglądów, doświadczeń, dobre słowo. Po tym wieczorze do dzisiaj wszyscy utrzymujemy kontakt. To była nieoceniona pomoc i przygoda, w szczególności, gdy jest się samemu w obcym kraju. Tak, pojechałam sama. Oczywiście gorąco zachęcam do wyjazdu ze znajomymi, na pewno jest dużo łatwiej i raźniej. Mi niejednokrotnie było smutno i miałam gorszy czas, ale uważam, że warto wyjść czasem ze swojej strefy komfortu i nie rezygnować z marzeń, tylko dlatego, że nie mamy z kim czegoś zrealizować, a poza tym poznałam tam wielu wspaniałych ludzi, którzy w mig potrafili mnie rozweselić. No i oczywiście kontakty i rozmowy z najbliższymi też bardzo pomagały.
Z poznanymi na miejscu innymi studentami braliśmy udział w wielu wydarzeniach, częściowo organizowanych też przez uczelnię, a sami stworzyliśmy sobie tradycję "weekend dinners", podczas których co tydzień ktoś inny gotował kolację, serwując potrawy ze swojego kraju, super smacznie i ciekawie. W moim akademiku byli ludzie z całego świata, w grupie na studiach także (tylko 4 Duńczyków) - Brazylia, Japonia, Norwegia, Niemcy, Australia, Hiszpania, Litwa, Kanada i wiele innych. Z mojego doświadczenia wynika, że jadąc na Erasmusa głównie spędza się czas z obcokrajowcami, chociaż starałam się też dużo czasu spędzać z Duńczykami, żeby lepiej poznać ich sposób bycia i kulturę.
Dania jest dość droga, szczególnie akademik i transport, ale przy odrobinie wysiłku można znaleźć tańszy pokój w mieszkaniu dzielonym z innymi studentami. Jest tam mniejsza prywatność, bo ja w akademiku miałam pokój z łazienką i aneksem kuchennym, ale za to można nawiązać bliższe znajomości.
Bardzo polecam zwiedzać, ile się da. Ja momentami za bardzo skupiałam się na nauce, ale w wolnych chwilach starałam się poznawać nowe miejsca, choćby w okolicy.
Na koniec wytłumaczę przytoczony w tytule wyraz Hygge. Jest to w wolnym tłumaczeniu sztuka spokoju, cieszenia się małymi rzeczami, spędzania czasu z najbliższymi albo po prostu zapalenie świeczki, otulenie się kocem, picie kakao i czytanie książki. Polecam, naprawdę działa cuda. W kraju, gdzie pogoda nie jest specjalnie piękna, a ciemno na dworze robi się dość szybko, stojące w oknach domów lampy powodują uśmiech na twarzy.
Jestem pewna, że każdy, kto wykorzysta szansę wyjazdu, będzie bardzo z siebie dumny, zyska poczucie samodzielności i wróci bogatszy o nowe znajomości i wiele cudownych chwil.