fbpx Jak plasterek ananasa | Uniwersytet Gdański - University of Gdańsk

Jesteś tutaj

Jak plasterek ananasa

Jak plasterek ananasa

uczysz się być otwartym; wszystkich nas połączyła więź; lekcja pogody ducha; skoro poradziłaś sobie tam, to teraz wszystko staje się dla Ciebie możliwe...
Monika, kierunek Amerykanistyka, Wydział Filologiczny UG
Universidade de Vigo w Hiszpanii
Studia - semestr zimowy 2017/2018

Jak plasterek ananasa

Po miesiącu od powrotu z Erasmusa w Hiszpanii, wydawało mi się, że życie wróciło do normy. Wszystko po staremu. Znowu przywykłam do domowej atmosfery i polskiej pogody, nie przypominały mi się już szczegóły z tej kolorowej przeszłości; teraz pamiętam tylko, że po prostu było super. Ale, choć na początku nie zdawałam sobie z tego sprawy, w głębi mojej głowy zaszły nieodwracalne zmiany! W gruncie rzeczy nic już nie jest takie, jak przedtem: ludzie, których nie oceniam tak powierzchownie; uczelnia, którą postrzegam już tylko w ciągłym kontrapunkcie do tej, w której gościłam. Moje poglądy zostały podparte doświadczeniami z zagranicy, mam szerszy punkt widzenia i krótko mówiąc, stałam się dużo bogatszym człowiekiem.

Odkrycie nowego świata, języków, przyrody, kultury, smaków, muzyki, nowych ludzi… – to wszystko nauczyło mnie ogromnie wiele. Dzięki Erasmusowi jestem bardziej świadoma siebie. Bo kiedy na długi czas wpadasz w ten barwny, energetyczny erasmusowy mechanizm, jak plasterek ananasa w sałatkę owocową, to wtedy dopiero zaczynasz widzieć i doceniać swoje walory. Budujesz pewność siebie. Dostrzegasz to, co w Tobie wartościowe, co tak naprawdę Ci się podoba, co cenisz, co Ci imponuje, a jednocześnie uczysz się bycia otwartym i kontaktowym, a do tego życzliwym, uśmiechniętym, wyluzowanym i po prostu szczęśliwym. To samo dotyczy innych członków programu. Wszystkich nas połączyła taka radosna więź, bez niepotrzebnego oceniania się, dogryzek, bez koniczności sztucznego udowadniania czegokolwiek. Nie wiem dlaczego, ale magia Erasmusa naprawdę tak działa! W Polsce powracasz do przeciętności. A tam… tam się po prostu dzieje!

To okres, który osobiście definiuję jako czas „poza życiem”. Te kilka miesięcy nijak nie wpisuje się w moją dotychczasową codzienność w Gdańsku. Niby jesteś sobą, ale myślisz i zachowujesz się jak ktoś lepszy, bardziej interesujący; podróżujesz, robisz ciekawsze rzeczy. Czasem nie mogę uwierzyć, że naprawdę tam byłam. Że moje życie przez pewien czas było takie wyjątkowe, takie inne, takie fajne.

Poza tą ogólną lekcją pogody ducha, Erasmus pokazał mi przede wszystkim czym jest tolerancja. Tworzymy sałatkę owocową, i każdy z nas jest indywidualnie smaczny, ale tylko połączeni razem jesteśmy przepyszni. A po drugie, wróciłam do domu z nową praktyczną wiedzą, wypoczęta, z pozytywną mocą, świeżością, chęcią do działania. I pewna siebie. Z takim poczuciem, że skoro poradziłaś sobie tam, to teraz wszystko staje się dla Ciebie możliwe. Oczywiście, nie zawsze było tak uroczo; pojawiały się trudności, ciężkie egzaminy, problemy z komunikacją, zagubienie, tęsknota, bezsilność. Jednak mogę z pełnym przekonaniem oświadczyć, że było warto. Było warto!

Okazuje się, że największą (a w skrajnych przypadkach jedyną) motywacją, by rozpocząć kolejne studia jest szansa na powrót do tej szalonej przygody. Taki wyjazd naprawę odmienia spojrzenie na świat. I nawet jeśli do tej pory czułeś się całkiem bogaty, uwierz, że z Erasmusa powrócisz jako mil­­ioner. 

Z koleżankąZachód słońcaPlacStoliki przed restauracjąPomarańczeNad morzemMorzeWidok na morzeWaranPlaża
Treść ostatnio zmodyfikowana przez: Anna Zaborowska
Treść wprowadzona przez: Anna Zaborowska
Ostatnia modyfikacja: 
czwartek, 26 kwietnia 2018 roku, 7:53